Szlaki
Z Hali Gąsienicowej na Przełęcz Krzyżne 2112 m n.p.m.
Na pewno jeden z ładniejszych szlaków, jaki przeszedłem w swojej karierze. Do tego bardzo pouczający, gdyż mija się, bądź przechodzi przez wiele ciekawych miejsc.
Można zobaczyć drugi profil Kościelca, Żółtą Turnię z bliska, piękną panoramę Doliny Gąsienicowej, Czerwony Staw i Dolinę Pańszczycy. Na szlak wchodzi się tuż za Murowańcem kierując się do Psiej Trawki. Skręcasz w prawo i początkowe 10 min. nic nie zwiastuje żadnych atrakcji, lecz tuż po przekroczeniu potoku, otoczenie “rozkręca się” i zaczynają się iście bajkowe obrazki. Już przy rozwidleniu szlaków (drugi na Gęsią Szyję), ścieżka biegnie 10 min. delikatnym, uroczym laskiem, po czym przechodzi w kosówkową aleję, którą idziesz podchodząc do góry zboczem Żółtej Turni do samej Pańszczycy. Po 45 min. od Murowańca będzie bardzo ładny zakątek z małym wodospadem Suchego Potoku, do którego trzeba zejść (bez żadnych trudności) po 2,5 metrowej ściance. Dolinę Pańszczycy osiąga się po 1 godz. marszu. To, co widać ze wzgórza, na którym teraz stoisz musi lekko zapierać dech. Wielka, łagodna, zielono-brązowa Koszysta na wprost i ostre nieprzyjazne Buczynowe Turnie wraz z Czarnymi Ścianami po prawej. Teraz następuje zejście na dno doliny, następnie spotkanie ze szlakiem z Rusinowej Polany i dalej 10 min. wśród niesamowitych kamiennych złomisk do Czerwonego Stawu. Po obejściu stawu od południowej strony, szlak prowadzi “kolanem” do stóp Koszystej i dalej już prosto do Wielkiej Kopki, na której zbocze wchodzi się, a następnie obchodzi się ją wychodząc wprost na ostatni, decydujący odcinek. Minęły 2 godz. 15 min. od wyjścia z Murowańca. Przed Tobą długie, ostro nachylonym zboczem podejście na przełęcz. Powoli, ale systematycznie pokonujesz odcinek do skały, która “przylepiona” jest do Waksmundzkiego Wierchu. Przejście przez nią jest trochę dziwne, gdyż łatwo zejść ze szlaku i wejść na trudniejszy wariant. Jeżeli nie przeraża Cię wysokość jest to dobry moment na zerknięcie w dół. Do dna doliny jest spory kawałek. Trzeba naprawdę bardzo uważać, gdyż szlak prowadzi po drobnych kamieniach, które usuwają się spod nóg, a w razie zalegania śniegu jest bardzo ślisko i naprawdę niebezpiecznie. Wtedy wspinaczka na szczyt jest koszmarem, a zejście z powrotem jeszcze większym. Zostało jeszcze 30 min., po których całe zmęczenie jest już historią. Przepiękny widok, który rozpościera się na wschodnią część Tatr wynagradza wszystko sowicie. Dolina Pięciu Stawów, Siklawa, Świstówka na pierwszym planie oraz wszystkie szczyty Tatr Wysokich i Bielskich fantastycznie przeorane dolinami. Co prawda nie przebija to widoku z Granatów, ale nie znaczy to, że nie warto było wchodzić. Szlak ten dostarcza mnóstwo wrażeń wizualnych i skok adrenaliny, cóż więcej potrzeba turyście bez względu na to czy jest początkującym czy zaawansowanym górołazem. Do domu można wrócić tą samą drogą lub przejść na drugą stronę przełęczy do Doliny Pięciu Stawów. Kolejny dwutysięcznik zdobyty, gratuluję.